Z życia matki
Mój syn czas jakiś temu polubił kamizelki. Ma już grubą w stylu vintage i cienką w stylu angielskim - obie wkładane przez głowę. Teraz przyszedł czas na rozpinaną.
Jako, że obie poprzednie kamizelki były dość do siebie podobne: dekolt w serek i warkocze, tym razem postawiłam na nieco inny wzór, dość prosty, bo z oczek prawych i lewych (żadnego oczek spuszczonych, żadnego krzyżowania).
Na szczęście syn woli rzeczy dopasowane, więc dziergania nie było zbyt dużo. A i włóczka nie z tych najcieńszych, więc robótki przybywało dość prędko. Praca szła szybko, łatwo i przyjemnie, z jednym małym zgrzytem: na koniec trzeba było to wszystko pozszywać, a zszywania nie lubię. Ale dałam radę.
Syn zadowolony. Dzianina dobrze układa się figurze, jest cieplutka, a jednocześnie "oddychająca" dzięki sporej zawartości wełny. Co ważne - gotowy wyrób nie "gryzie". Niby w przypadku kamizeli jest to mniej ważne, bo to ciuszek, którego nie nosi się bezpośrednio na gołe ciało, ale mimo wszystko fajnie gdy dzianina jest mięciusia i przytulista.
Teraz trochę "danych technicznych"
Włóczka: Cashmire Gold (50% wełna, 5% kaszmir, 40% akryl)
Kolor: petrol (018)
Druty: 4,5 proste
Włóczka ze wszech miar godna polecenia. Robi się dobrze, nie kłaczy, elastyczna ale bez przesady, dobrze znosi pranie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz